Osoba, która się pojawiła, to nie mój mąż, ale stara panna w domu – Noc poślubna, sekret za drzwiami

Mówią, że noc poślubna to najpiękniejszy moment w życiu kobiety. Mnie samo wspomnienie tego wciąż przeszywa dreszcz.

Właśnie przebrałam się w suknię, wyczerpana po długim dniu. Śmiech na zewnątrz ucichł, pozostawiając jedynie wiatr przesączający się przez szpary. Spodziewałam się mojego męża, Davida. Zamiast tego drzwi otworzyły się z trzaskiem.

To była pani Lewis, wątła pokojówka. Wbiegła, zamknęła drzwi i wyszeptała drżąc:

„Chcesz żyć? Przebierz się i uciekaj – albo umrzesz przed świtem!”

Jej przerażenie nie pozostawiało cienia wątpliwości. Narzuciłam ubranie, poszłam za nią do ogrodu i uciekłam w noc.

Następnego ranka znalazłam ją przy kuchennym ogniu i padłam na kolana.

„Gdyby nie ty, już bym…”

Przerwała mi, podnosząc się.

„Nie klękaj. Jeśli ktokolwiek zobaczy, moje życie też nie będzie oszczędzone. Ale wiedz jedno: ten dom nie jest taki, jak myślisz”.

Powiedziała mi wszystko.

David, jedyny syn bogatej rodziny, stracił pierwszą żonę dwa lata wcześniej – oficjalnie w wyniku wypadku. Ale pani Lewis znała prawdę: po gwałtownej kłótni z Davidem i jego apodyktyczną matką, panią Harper, została uciszona na zawsze.

Pani Harper postrzegała synowe jako narzędzia – do rodzenia spadkobierców i przekazywania majątku. David, momentami czarujący, bez ostrzeżenia stawał się okrutny. Przed moim ślubem pani Lewis podsłuchała ich plan:

„Poślubić ją, odurzyć, upozorować samobójstwo. Tak jak poprzednio. Akcje będą nasze”.

Lód zalał moje żyły. Bez jej ostrzeżenia już bym odszedł.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama