Czy w wieku 50 lat nadal można wierzyć w miłość? Czy można słuchać głosu serca, nawet gdy otoczenie tego nie pochwala? Claire tak. W przeddzień swoich 50. urodzin ta dynamiczna, niezależna i pełna energii teściowa myślała, że właśnie zaczyna od nowa. Ale to, co miało być nową szansą, okazało się bolesną lekcją życia.
Kobieta wolna… i skazana

Claire zawsze uwielbiała o siebie dbać. Nawet na targu zakładała ładną sukienkę, układała włosy i perfumowała się. Długoletnia wdowa, zbudowała swoje życie samotnie, godząc poświęcenie z odpowiedzialnością. Kiedy poznała 28-letniego Thomasa , nikt nie spodziewał się, że się w nim zakocha. A jednak.
Pomimo wszelkich oporów, podążała za instynktem. „Poświęciłam całe życie dla męża i dzieci. Teraz chcę żyć dla siebie” – wyjaśniła. W ciągu dwóch tygodni zaplanowała skromny, dyskretny ślub. Niewiele pompatyczny, ale pełen emocji.
Niepokojące zniknięcie

Ósmego dnia strach ją ogarnął. Dom był prawie pusty, a Claire wciąż nie było widać. Jej synowa postanowiła wejść.
Szok, który trudno znieść
