Ethan nie podniósł wzroku. „Nie, dziękuję”. Gdzieś głęboko w środku wiedział, że nie chodzi tylko o miejsce – chodzi o założenia, jakie ludzie formułowali, myśląc, że na pierwszy rzut oka potrafią ocenić twoją wartość.
A Jessica właśnie boleśnie się przekonała, że czasami mężczyzna, który próbuje cię wyrzucić z sektora VIP… jest właścicielem samolotu, którym lecisz.
Reszta lotu była boleśnie cicha.
Pasażerowie unikali kontaktu wzrokowego z Jessicą, stewardesą, której zaufanie wyparowało w połowie przejścia. Ale kamery nie przestawały nagrywać. Za każdym razem, gdy mijała rząd Ethana, czuła, że co najmniej trzy telefony są skierowane w jej stronę.
Kiedy samolot wylądował, Ethan cicho wstał, zabrał walizkę i poszedł do kokpitu. Jessica próbowała wtopić się w kolejkę wysiadających pasażerów, ale zatrzymał ją jakiś głos.
Odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia, w eleganckim garniturze, niespiesznym krokiem. Dwaj dyrektorzy poszli za nim, zostawiając Jessicę samą, powtarzając jej własną błędną ocenę sytuacji.
Na rękawie pasażerowie nadal szeptali. Kilku spojrzało na nią z mieszaniną litości i cichej satysfakcji. Gdzieś w tłumie rozbrzmiał blask ekranu telefonu, gdy próbowała usunąć mężczyznę, który był właścicielem linii lotniczych.
Kiedy dotarła na terminal, jej imię było już popularne.

