Uśmiechnął się. „William. Kuzyn Richarda. Z Bostonu”. Wyciągnął rękę. „A ty musisz być tą niesławną siostrą, o której wszyscy mówią”.
Zaśmiałam się – naprawdę się zaśmiałam – po raz pierwszy tego wieczoru. „To ja. Rodzinna przestroga”.
„Cóż” – powiedział, rozsiadając się na krześle – „nie dziś wieczorem”.
Potem zrobił coś, co sprawiło, że wszystkie głowy w pokoju się odwróciły — położył rękę nonszalancko na oparciu mojego krzesła i pochylił się do mnie, mówiąc do mnie, jakbyśmy byli wieloletnimi przyjaciółmi.
Po drugiej stronie sali Lydia urwała w pół zdania. Jej oczy lekko się rozszerzyły. Potem ruszyła w naszym kierunku, a jej suknia ślubna powiewała za nią jak chmura.
„Hannah” – powiedziała z wymuszonym uśmiechem. „Nie wiedziałam, że ty i William się znacie”.
„Starzy przyjaciele” – odpowiedział gładko William. „Straciliśmy kontakt na jakiś czas”.
Oczy Lydii się zwęziły. „Naprawdę? Zabawne, Hannah nigdy o tobie nie wspominała”.
„Staram się zachować prywatność mojego życia prywatnego” – powiedziałam lekko. „Znasz mnie – granice”.
Lydia zacisnęła szczękę. „Jak cudownie” – powiedziała, choć jej ton był daleki od prawdy. „Jak długo się dogadujecie?”
